12 czerwca 2020
Gdynia ze śledzia słynie, czyli śledź i „śledzie” w roli głównej
Clupea harengus membras albo sałaka, czyli po prostu śledź bałtycki. Dostęp do Morza Bałtyckiego oraz liczne jeziora zdecydowanie wpłynęły na kaszubskie zwyczaje kulinarne – od zawsze jadło się tu mnóstwo ryb. Niekwestionowanym królem jest bałtycki śledź.
Nie byle jaka to ryba, bo urosła wręcz do miana symbolu polskiego morza. A że Gdynia to największy port rybacki nad Bałtykiem, w swoim herbie ma oczywiście ryby. Prawdopodobnie właśnie ze względu na herb gdynianie żartobliwie nazywani są przez gdańszczan „śledziami”, a mieszkańcy Gdyni przezwisko przyjęli z humorem i dziś uznają je za własne.
Potrawy ze śledzia wielokrotnie przodowały w konkursie na „Gdyński Przysmak”. Wygrywały już „Falujące śledzie”, „Carpaccio śledziowe z kaszubskimi dipami” czy wyrafinowane „Ceviche ze śledzia z kaparami w liściu cykorii z grillowanymi z miodem i sezamem krewetkami podawane z jogurtowym sosem koperkowo-tymiankowym”. Wszystkich tych potraw można skosztować w gdyńskich restauracjach, a wariacji na temat śledzia jest oczywiście dużo więcej. Najbardziej znany Polakom jest chyba jednak „Śledź po kaszubsku”, który na dobre wpisał się już w tradycję kuchni polskiej i gości na stołach nie tylko w regionie Kaszub.
Ze śledziami wiąże się też „Marsz Śledzia”. W 2019 r. już po raz dziewiętnasty 100 osób wybrało się pieszo przez Zatokę Pucką z Kuźnicy do Rewy (ok. 12 km) i posprzątało śmieci z akwenu. Trasa biegnie po Rybitwiej Mieliźnie (zwanej także Ryfem Mew) w Zatoce Puckiej.