10 lutego 2021
Drugie życie rzeczy
Idea „zrób to sam” była nam szczególnie bliska w latach 80 ubiegłego stulecia, kiedy w sklepach brakowało wszystkiego. Wtedy inspirował nas Adam Słodowy i młodzieżowe gazetki „ABC Techniki”. Dzisiaj jest odwrotnie. Nie możemy uskarżać się na braki czegokolwiek. Może właśnie ten dostatek towarów coraz częściej mobilizuje nas do tego, by na nowo dać szansę własnoręcznie robionym przedmiotom.
Ręczne wykonanie
Przedmioty ręcznie robione są przecież niepowtarzalne, dlatego też nie rzadko sami, zamiast sięgać po gotowe, z satysfakcją bierzemy sprawy we własne ręce. Tworzymy od podstaw lub przerabiamy, nadając przedmiotom nowe znaczenie.
Z sentymentu do przeszłości
”Zrób to sam” powoli staje się sposobem na życie, ba! potrafi wielu z nas uzależnić. Prawdziwy boom przeżywają on-linowe szkoły szycia (szczęśliwcy wyciągają z piwnic niezniszczalne maszyny do szycia naszych babć). Lepimy z gliny i majsterkujemy (i to wcale już nie jest męska „specjalizacja”). Z zapałem uczymy się szydełkowania, sutaszu i haftu z internetowych tutoriali. Sklepy internetowe z „półproduktami” oferujące szeroki wybór materiałów zachęcają do tego, by spróbować „rzemiosła” w domowym zaciszu. Stajemy się coraz bardziej aktywni i kreatywni zwłaszcza teraz, kiedy pandemia mobilizuje nas do tego, by w czterech ścianach szukać sposobu na zabicie czasu.
Ekologiczne przedmioty z duszą
Odpadom można nadać nową funkcjonalność. Robią to bardzo chętnie zwolennicy minimalizmu i ekologicznego podejścia do życia. Upcycling, czyli nadawanie nowego życia przedmiotom z pozoru traktowanym już jako rzeczy bezużyteczne stał się modny. Na salony wkracza upcyclingowa biżuteria. Mogą to być kolczyki, spinki do mankietów z nikomu już niepotrzebnych podzespołów komputerowych. Kolie lub broszki z fragmentów plastikowych butelek zmienionych nie do poznania. Do łask wracają personifikowane przedmioty, „te jedyne”, bo nasze. Z ukochanego sweterka, z którym trudno się rozstać powstać może pluszak dla najmłodszego członka rodziny. Nikogo już nie dziwią ręcznie robione kartki czy zaproszenia okolicznościowe z wykorzystaniem „materiałów z odzysku”, a dżinsowe kurtki ręcznie zdobione aplikacjami „z resztek” przeżywają swoją drugą młodość.
Chlubą jest przyznać, że coś powstało z wtórnego wykorzystania. Wiedzą o tym twórcy, doceniają to konsumenci, zyskuje środowisko naturalne, do którego trafia dzięki temu mniej odpadów.
Wspierajmy więc twórców upcyclingu, a jeśli mamy zadatki na „pomysłowego Dobromira”, to naprawę warto spróbować zrobić coś samemu, bo to ucieszy nas najbardziej.